Św. Józef – mężczyzna, któremu wiara rozświetla trudne chwile. Patron tych, którzy w cierpieniu chronią się pod Boże skrzydła. Opiekun przynoszący pocieszenie.
„Przyniesiesz do domu Pana, Boga twego, pierwociny płodów ziemi” (Wj 23, 19).
Oddawać to co pierwsze, drugie i trzecie… To, co pokazuję i chowam przed światem. Każdą chwilę, wydarzenie, marzenia, smutek najbardziej smutny i to, czego nie rozumiem…
Na drodze ku Tobie potknięcie, rana. Odarte kolana i serce. Kolana goją się szybciej. Na drodze ku Tobie ból. Czy jest to droga właściwa? Odejdę, zawrócę…
Gdy ciemno, jak zapalić światło? Gdy zimno, jak ogrzać zmarzniętą duszę?
„(…) wstałem z upokorzenia swego, w rozdartej szacie i płaczu padłem na kolana, wyciągnąłem dłonie do Pana” (Ezd 9, 5).
Cierpienie.
Józefie, tak cicho o Twoim cierpieniu. Wiem, że boli Cię serce przy szukaniu Jezusa. I nawet po znalezieniu nie wszystko rozumiesz. Nie dociekasz. Wracasz z Nim do domu.
Nie przestawać szukać Boga! W najbardziej ciemnej nocy życia. Szukając, dostrzegać, jak bardzo się było szukanym.
„Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je” (Oz 11, 4b).
Zamykam oczy. Jestem małym dzieckiem w ramionach Ojca.
„(…) wziął dziecko (…) objąwszy je ramionami…” (Mk 9, 36).
Być w Twoich ramionach jak dziecko opuszczające blok operacyjny, które zasypia na kolanach mamy, uspokajając niespokojny oddech. Przy Tobie ukojenie.
„(…) Bóg nasz rozjaśnił oczy nasze i pozwolił nam w niewoli naszej trochę odetchnąć” (Ezd 9, 8).
Bóg trzyma swoją dłoń na moich obolałych myślach. Moja ciemność nie będzie już tak ciemna. Bo z Nim nie kończy się to, co się tutaj kończy.
„Człowiekowi można zabrać wszystko za wyjątkiem jednej rzeczy: ostatniej z ludzkich wolności – wyboru swojej postawy w każdych okolicznościach” (Viktor Frankl).
Zadanie: Zastanów się, co jest twoją najciemniejszą nocą, co jest twoją największą, bolącą raną i zaproś tam Jezusa. Proś Go, żeby przyszedł ze swoim światłem, które rozprasza każdy mrok, żeby przyszedł ze swoją oliwą, którą zaleje ranę.
Może z pomocą przyjdzie Ci piosenka:
https://www.youtube.com/watch?v=lAIkuuLb63k
„Józefie, tak cicho o Twoim cierpieniu. Wiem, że boli Cię serce przy szukaniu Jezusa. I nawet po znalezieniu nie wszystko rozumiesz. Nie dociekasz. Wracasz z Nim do domu.”
Przypomina mi się, gdy w młodości czasem wracałem do domu dużo później niż spodziewali się rodzice i pod wpływem alkoholu, a ojciec powiedział najwyżej: „gdzieś ty był?” i kładł się spać. Nie pamiętam, czy coś później mówił czy pytał, ale odbierałem to, że cieszy się, że wróciłem, i najważniejsze, że jestem cały. Chyba jakoś przekazał mi takie podejście.